|
Migdałowe oczy Freidy Pinto spoczywają miękko na partyturze... |
Obejrzałem nowy film Woody Allena, lokalnie rozpowszechniany pod tytułem "Conocerás al hombre de tus sueños". Film nowy, ale jak to u Woody'ego bywa, ciągle o tym samym. Lubię jego pomysły. I tym razem nie zawiódł, choć i nie zachwycił. Rolę zarezerwowaną zazwyczaj dla siebie podzielił na dwie części. A. Hopkins zmaga się z allenowskim problemem impotencji i nieuchronnego starczego uwiądu. Jego filmowa żona wciela się w damską wersję neurotycznego reżysera. Gemma Jones jest dla mnie najjaśniejszym punktem obrazu. Rozśmiesza, denerwuje, budzi współczucie. Rozbrajająco naiwna i twardo konsekwentna. Tak narysował jej rolę Woody i tak ją zagrała. Film nie ma początku ani końca. A właściwie ma, ale opowiadana historia mogłaby zaczynać i kończyć się w każdym innym momencie. Bohaterem jest życie. Jego kruchość, przypadkowość, brak widocznego sensu, piękno w końcu. Wyszedłem z kina zadowolony, uśmiechnięty i pełen podziwu dla licznych umiejętności Woody'ego. Na przykład umiejętności pozyskiwania do swoich projektów kobiet zjawiskowo pięknych. Tym razem w roli ślicznotki obsadził Latikę ze "Slumdoga". Strzał w 10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz