Dziś powinno być świątecznie i wigilijnie na blogu. Ponieważ powinno to właśnie dlatego nie będzie. Ciągle jestem w trakcie czytania "Tsugumi", odwlekam moment kiedy odloże ja na półkę, już przeczytaną. Smakuje swojsko, może to zaleta tłumaczenia? Dlaczego tak dużo pisze się o autorach a tak mało o tłumaczach? Zastanawiam się czy książka byłaby równie przyjazna gdyby napisano "tam i z powrotem" zamiast potocznego i lekko archaicznego już "wte i wewte". Intryguje choroba tytułowej Tsugumi. Nie mogę się opędzić od myśli ze to mukowiscydoza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz