sobota, 24 lipca 2010

Dzień świstaka

Gdzie ona jest?


Czy lubi dmuchawce?


Tutaj jestem! To dla mnie? Jakie to miłe, mój świstaczku :)



Wracając myślami do wakacji przemierzam w myślach górskie ścieżki, pożeram wzrokiem wyobraźni bajkowe krajobrazy, wystawiam twarz na podmuchy alpejskiego wiatru, chłonę rozkoszny dotyk chłodnej chropawej skały. I przypominam sobie o świstakach. Mimo wielu pobytów w Tatrach, nigdy nie udało mi się ich tam zobaczyć. Wydawały mi się zwierzętami na poły mitycznymi. Jak Yeti. Jednak istnieją. Jest ich mnóstwo, wciąż "zawijają w te sreberka" a ich głośne, przeciągłe świsty są częścią krystalicznej górskiej rzeczywistości.
Dziękuję Wam, Panie i Panowie świstaki. Dziękuję małe świstaczątka. Ujrzeć Was było przyjemnością.

5 komentarzy:

  1. jak byliśmy rok temu w Salzkammergut, nie widzieliśmy ani jednego, chyba zbyt nisko dla nich. Za to w austriackim Tyrolu, szczególnie pod Lodowcem Tux było ich zatrzęsienie. Dla nas było niezwykłym przeżyciem usłyszenie ich i zobaczenie.
    Wklejam nasze świstacze zdjęcie:

    http://chiara76.blox.pl/2007/07/A-swistak-siedzi-i-zawija-je-w-te-sreberka.html

    chiara

    OdpowiedzUsuń
  2. acha i wysłałam Ci wczoraj email. Pozdrawiam;)

    chiara

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Chiaro, mail dotarł :)
    Dla nas również oglądanie świstaków było niesamowite i często przerywaliśmy wędrówkę tylko po to żeby im się lepiej przyjrzeć. Poza tym natknęliśmy się na dużo więcej różnych zwierząt i najbardziej chyba zdziwiliśmy się widokiem stada koni na wysokości około 2500mnpm.
    Natomiast alpejskie krowy charakteryzują się wybitną godnością osobistą i upodobaniem do leżakowania na łonie natury. Wyczuwało się w nich jakiś rodzaj duchowości a może nawet świętości? Po raz pierwszy pomyślałem, że może Hindusi mają rację... ??
    Dziękuję za fotkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem, jak tamtejsze krowy, ale te w Tyrolu austriackim charakteryzowały się nie tyle godnością, co czułością ,jak psiaki. Lgnęły do ludzi. Raz się nieźle uśmialiśmy, kiedy jedna wymiziana krowa ściągnęła za sobą do pana miziającego całe stado i facet musiał wygłaskać wszystkie pozostałe koleżanki. Nas to zachwyciło , widać, że tam dobrze traktują swoje gospodarskie zwierzęta.
    My stada krów widzieliśmy w takich miejscach, że nie chce się wierzyć,że tam były, a -były;)
    chiara

    OdpowiedzUsuń
  5. Włoskie krowy nie były tak czułe, za to na pewno miały na szyjach największe dzwonki. Raczej dzwony. Wydawały przy ich pomocy bardzo dostojne i głębokie dźwięki. Jeśli krowa może zrobić na kimś wrażenie, to tym razem się udało. Ale i tak lepiej wspominam konie. Na talerzu ;)

    OdpowiedzUsuń