piątek, 30 lipca 2010

Puchar

Puchar świata. Prawdziwy, najprawdziwszy na świecie trafił na wyspę i można go było zobaczyć, dotknąć, sfotografować, przytulić do serca, ucałować i oddać mu pokłon. Złoty cielec naszych czasów, obiekt czci i pożądania narodów i ich herosów. FIFA World Cup. Nie odmówiłem sobie wzięcia udziału w kolejkowej liturgii. Wysłuchałem pełnych uwielbienia okrzyków i pieśni. Po raz setny ujrzałem powtórki goli, dowody świętości nowych proroków: Iniesty, Villi, Puyola. Przepełniony bezbrzeżną radością położyłem ostrożnie dłoń na złotej, łysej pale boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz