poniedziałek, 16 maja 2011

Susana Maria Alfonso de Aguiar - Mísia "Senhora da Noite"

Mísia przyjechała z koncertem. Z ciekawym koncertem utrzymanym w nadzwyczaj pogodnym jak na fado tonie. Być może fado wcale nie musi być smutne. Jak powiedziała Mísia nie jest smutne, jest głębokie. Dyskretna różnica, ale doskonale wyczuwalna. Atmosfera koncertu była ciepła, można by powiedzieć domowa. Kameralny zespół: gitara portugalska, klasyczna i akustyczna basowa. Do tego akordeon i skrzypce. Przerwy miedzy utworami wypełnione narracją, dialogiem z publicznością, anegdotami i żartami. Muzyka wydała mi się bardziej międzynarodowa niż portugalska. Akordeon przywoływał na myśl francuskie piosenki, skrzypce zaciągały z rosyjska. Portugalski był język i emocje. Portugalska bosonoga Mísia na dwie godziny zawładnęła światem. Umiejętnie dozując napięcie złapała mnie za gardło dopiero śpiewając na bis. A była to "Lágrima"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz