czwartek, 3 listopada 2011

Fado: Ana Laíns w Lagunie (Teatro Leal)



Bardzo sympatyczna dziewczyna. Wyszła nieco niepewna na scenę, początkowo zaśpiewała z wyraźnym napięciem. Po pierwszych brawach rozluźniła się. To niesamowite jaką pogodną ma twarz pomiędzy mrocznymi tematami fado. Chętnie zaśpiewała kilka bisów i nawet wydawało się że wcale nie ma ochoty kończyć. W pewnym momencie zdjęła buty, usiadła na piętach i zaśpiewała wiersz Rubena Darío "A tí". Jedyny utwór po hiszpańsku, być może dlatego utkwił mi w pamięci. Ana bardzo miękko przechodzi z jednaj piosenki do drugiej. Potrafi opowiedzieć dlaczego ta kolejna jest dla niej ważna i zawsze znajduje wiarygodny powód. Jedna jest autorstwa jej ulubionego wykonawcy, inną śpiewała mając piętnaście lat, jeszcze inną napisał jej ulubiony autor. Dwie godziny minęły nie wiadomo kiedy i okazało się że zarezerwowaliśmy stolik na zbyt wczesną godzinę. Ale nic to. Zwolnił się następny i teraz nie wiem czy dłużej będziemy wspominać koncert czy kolację. Nie dlatego że ten pierwszy był zły. Dlatego że w kuchni również można spotkać artystów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz