wtorek, 1 listopada 2011

Khaled Hosseini "Mil soles espléndidos" ("A Thousand Splendid Suns")

Khaled Hosseini mieszka od lat w USA. Wydaje się że codziennie myśli o tym jak pomóc tym Afgańczykom, którzy pozostali w kraju. Po "Chłopcu z latawcem", historii o przyjaźni, zdradzie i wyrzutach sumienia, napisał powieść o codzienności afgańskich kobiet. Dla Europejczyka to świat niezrozumiały. Owszem, słyszeliśmy o burce, ale należy ona z pewnością do pomniejszych problemów. Historia życia Mariam to ciąg poniżeń. Mariam jest bękartem. Słowo, które u nas dawno wyszło z użycia, w jej świecie oznacza że musi wegetować na skraju społeczności. Dosłownie, mieszkając z matką w ziemiance poza granicami miasta Herat. Kiedy matka umiera, zostaje wygnana za mąż. Byle dalej od Herat. Rodzina i znajomi ojca powinni zapomnieć o jej istnieniu. Ma 15 lat, wyjeżdża z mężem do Kabulu. Jej pożycie małżeńskie składa się głównie z nadstawiania drugiego policzka. Kiedy okazje się że  nie może donosić ciąży, niewiele już różni się od worka treningowego. Tymczasem nadchodzą czasy rządów talibów i będzie jeszcze gorzej...
W całej opowieści łapie za serce zdolność człowieka do zachowania godności osobistej mimo najgorszych z możliwych warunków. Autor ma niewątpliwie talent do rozmiękczania najbardziej kamiennych serc i jeśli miałbym skrytykować tę książkę to właśnie ze względu na pewien rodzaj emocjonalnego efekciarstwa. Uważam jednak, że w tym przypadku jest ono całkowicie usprawiedliwione. Khaled Hosseini zręcznie porusza zatwardziałe serce Zachodu, aby zdobyć środki na pomoc dla Wschodu. Kiedy następnym razem zobaczę ciemne oczy za kratkami burki, prawdopodobnie dojrzę w nich niezłomną duszę Mariam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz