niedziela, 13 marca 2011

Kazuo Ishiguro "Niepocieszony"

Stary dobry znajomy Kazuo i 550 stron teksu zapowiadały niezłą zabawę i po części tak było. Problemy boyów hotelowych żywo przypominają rozważania majordomusa z "Okruchów dnia" a sposób mówienia większości bohaterów jest nieco tylko mniej kwiecisty niż styl niezrównanego Stevensa. Jednak znalazłem mniej podobieństw niż różnic. Tym razem to nie gorzkawa, pogodna historia. Bardziej niespokojny sen, porwany, wielowątkowy i denerwujący. Główny bohater, najlepszy pianista świata Ryder, przybywa do pewnego miasta gdzieś w środkowej Europie aby dać koncert. Okazuje się że wiele osób oczekuje istotnej zmiany w życiu społeczności i w swoim własnym na skutek muzycznej interwencji Rydera. Ten jednak zmaga się z własnymi problemami, które nie pozwalają mu na odpowiednie odegranie roli zbawiciela. Czy niezachwiana pozycja Rydera jest pomocą czy raczej przeszkodą? Czy ceną sukcesu musi być zrujnowane życie osobiste? Jestem pod wrażeniem sposobu w jaki Ishiguro buduje napięcie, bawi się czasem, przestrzenią, pamięcią bohaterów i czytelnika. Nie brakuje zabawnych sytuacji, jednak ogólna atmosfera bliższa jest thrillerowi niż komedii. Jak zwykle nie zawiodłem się na autorze i sięgnę po jego kolejne książki. Także po zaległe, czekające cierpliwie w kolejce na swoją chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz