wtorek, 22 marca 2011

Czy można pomóc Japonii?

Pytanie to dręczy mnie od ponad tygodnia. Oczywiście, można wpłacić jakąś sumę na konto odpowiedniej organizacji i już. Jednak nie przekonuje mnie taki tok rozumowania. Można by pojechać i pomagać, ale czy nie byłoby w tym więcej niedyskretnego podglądania i przeszkadzania niż pomagania? Japonia i Japończycy na pewno dadzą sobie radę, zabiorą się za poszukiwanie alternatywnych źródeł energii i niebawem je odnajdą. Przydałby się jednak mały impuls z zewnątrz, przyjacielski kopniak w tyłek na szczęście. Tego właśnie kopniaka mam zamiar im zaserwować. Postanowiłem kupować japońskie produkty, zawsze kiedy będzie to możliwe. Znajomy stwierdził że dobrze robię sobie a ja pytam: co w tym złego? Po takich zniszczeniach każda pomoc się przyda.

9 komentarzy:

  1. finansowe wsparcie jak według mnie też jest dobre.
    Nie zamierzam kupować niepotrzebnych mi w danej chwili rzeczy li i jedynie dla idei, ale na przykład podarnik z gazety, który przeznacza wpłatę na konkretną pomoc wydaje mi się niezłym pomysłem. Oczywiście każdy może podchodzić do sprawy inaczej. Pozdrawiam. chiara.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że każde wsparcie jest dobre i dobrze że jest wiele sposobów i form pomocy. W ten sposób można wybrać taki, jaki najbardziej nam odpowiada. Nie myślałem o nabywaniu rzeczy niepotrzebnych, ale być może przyspieszę o rok czy dwa kupno samochodu, laptopa, czy aparatu fotograficznego. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze można jeść sushi z japońskiego ryżu itp. Kupowanie niepotrzebnych rzeczy nie ma większego sensu, a wg moich obserwacji mężczyżni nie kupują w nadmiarze, więc sądzę, że M. nie utonie w stercie japońskich gadżetów... Q.

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem niedawno nabyłem aparat fotograficzny made in Japan i po ostatnim wpisie polponki jestem przekonany że wybrałem właściwą drogę. Japonia potrzebuje bardziej choćby skromnej realnej pomocy niż wprowadzających zamęt i dezorganizację pustych gestów.
    Howgh.

    OdpowiedzUsuń
  5. m., świetnie, jeśli tego potrzebujesz. Ja obecnie mam coś zupełnie innego na głowie a pieniądze gromadzę na zgoła inne cele, nie potrzebuję więc konkretnie japońskiego aparatu, czy laptopa (chociaż ten, co mam jest akurat japoński). Auto też stamtąd, ale najlepsze, bo ...służbowe;) dlatego mówię, że każdy ma po prostu inny pomysł na pomaganie i tyle.
    Wczoraj mi P. opowiadał, że w robocie ludzie zamówili sushi i żegnali się z nim, na co ja się zaśmiałam, bo przecież w tym sushi, co oni jedzą , to nie ma grama japońskości. Ryby z europejskich mórz. Ryż (wczoraj w tv Japończyk z jakiejś suszarni z Polski mówił) z USA. Nawet idę o zakład, że wodorosty tańsze, więc pewnie z Chin. A akurat ja osobiście bardziej boję się tego, co z Chin właśnie, ale to już na zupełnie inną opowieść...;)
    chiara.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie masz rację w sprawie sushi, aczkolwiek słyszałem o pewnym Japończyku ze Szczecina, który na sushi właśnie robi w Polsce biznes. Czy takie sushi jest wystarczająco japońskie choć z rym europejskich tego nie wiem, ale kolegom P. pewnie bardziej zależało na geście solidarności niż na tym żeby było 100% japońskie. Tak czy inaczej Japonia to nie Indonezja czy Haiti i myślę że tradycyjna pomoc polegająca wysłaniu stosów różnych przedmiotów nie ma zbyt wiele sensu. Tak z innej beczki: wczoraj dostałem paczkę z drugim tomem 1Q84, teraz chodzę dookoła z mrowieniem w okolicach żołądka i ciekaw jestem jak długo każę sobie czekać na rozpoczęcie uczty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie, właśnie im chodziło o to, że byli pewni, że jest tam japońskość i żegnali się, że nie mogą jeść...więc wyjaśniam, ile tej japońskości jest. Zero;) Podarnik w gazecie to nie wysłanie niepotrzebnych przedmiotów a dobrze zorganizowana akcja polegjąca na tym, że możesz zapłacić na dany pakiet zawierający to, co w rejonie danej katastrofy najbardziej na daną chwilę potrzebują. Mnie się taki pomysł bardzo podoba.
    Co do drugiej części, to czytaj jak najszybciej, bo chcę poznać Twoje zdanie, czy Ci się podoba i czy to tylko ja tak kręciłam nosem tym razem;)
    Pozdrawiam,
    Chiara.

    OdpowiedzUsuń
  8. aż musiałam to napisać. Dasz wiarę, co musiałam wpisać,żeby zamieścić poprzedni komentarz o sushi??
    Sushiona;) czyli pani sushi, jak mniemam;0))
    chiara

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha, to nieprawdopodobne! Albo powinnaś spróbować szczęścia w totolotku, albo wujek Google szpieguje nas bardziej niż to sobie wyobrażamy ;)
    O podarniku pojęcia nie miałem, tutaj chyba nie istnieją tego typu inicjatywy prasowe a Murakami... hmmm... jeszcze dojrzewa na półce i czeka aż się na niego rzucę z apetytem, mniam mniam!

    OdpowiedzUsuń