Shan Sa, szansa po polsku... Wykorzystała swoją szansę. Cztery opowiadania z duszą, w nastroju melancholijnym, malującym w wyobraźni obrazy potęgi ludzi i krajów. Ale i przemijalność, kruchość, miałkość rzeczy. Jedynym trwałym elementem jest zmiana. Paradoks? Od pewnego czasu zwracam uwagę na autorów czerpiących z wielu kultur. Tutaj mamy połączenie Chin z Francją. O Zusaku pisałem parę dni temu. O innych mam nadzieję napisać później. Wielokulturowość. Chleb z wielu pieców. Woda z wielu źródeł... Bogactwo. Na drugim biegunie mamy ksenofobię, chów wsobny i aberracje genetyczne. Którą z tych dróg wybierzemy? Jako ludzkość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz