czwartek, 16 września 2010

Yasunari Kawabata "Lo bello y lo triste".

"Piękno i smutek"
Najpiękniejsza opowieść Kawabaty. Tytuł oddaje klimat. Piękno i smutek współistnieją w naturalnej harmonii. Jedno powiązane z drugim w niezwykłej historii miłości i nienawiści. Zemsty i przebaczenia. Język Kawabaty zachwyca. Zatrzymywałem się wielokrotnie rażony pięknem zdania, poruszany smutkiem. Fabuła... Poznajemy 48 letniego Oki'ego tuż przed podróżą do Kioto. Chce wysłuchać brzmienia noworocznych dzwonów. Od 30 lat słuchał ich przez radio, ale jego pragnieniem jest przeżyć to na żywo. Ma nadzieję na towarzystwo dawnej kochanki, Otoko. Nie widzieli się od lat, od czasu kiedy Otoko opuściła szpital psychiatryczny po stracie dziecka. Ich dziecka. Oboje odnieśli sukces w życiu. Oki jest pisarzem, Otoko znaną malarką. Spotkanie przy dźwięku dzwonów budzi wspomnienia. Zdają sobie sprawę z intensywności ciągle łączącego ich uczucia. Nie tylko oni to dostrzegają. W duszy Keiko, pięknej uczennicy Otoko budzi się zazdrość. Przy okazji realizacji jej planu pomszczenia mistrzyni poznajemy kolejne szczegóły przeszłości. Książka jest wyjątkowa ze względu na ciekawą i wielowarstwową historię, ale nie tylko. Sposób opowiadania porusza, wywołuje gęsią skórkę i podziw dla geniuszu autora. Zapewne brzmi to patetycznie, ale co tam. To najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałem. Pomyślałem tak przed trzema laty po pierwszej lekturze. Podtrzymuję zdanie dziś, po zakończeniu kolejnej czytelniczej uczty. Powiedzieć że polecam to mało. "Piękno i smutek" powinno być biblią tych, co poszukują w życiu piękna. I czasami odnajdują smutek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz