niedziela, 10 października 2010

Kenzaburo Oe "Renacimiento"

"Odrodzenie"
Jedna z tych  książek, które wymagają skupienia. Nie wystarczy przebiec wzrokiem po tekście. Długie złożone zdania, myśli ułożone w logiczny ciąg, skłaniające do zastanowienia, wymuszające śledzenie znaczenia każdego słowa. Książka jest bardzo osobista. Główny bohater i narrator, pisarz Kogito Choco to alter ego Kenzaburo. Już sam wybór imienia nie jest przypadkowy. Aczkolwiek Kogito brzmi lekko z japońska, to jednak pochodzi od kartezjańskiego cogito ergo sum. Czytelnik dość wcześnie zaczyna się tego domyślać a autor w dalszej części książki sam rozwiewa ewentualne wątpliwości. Pan Kogito prowadzi swoisty dialog ze swoim zmarłym przyjacielem, reżyserem filmowym Goro, posługując się otrzymanymi od niego nagraniami. Słucha, zatrzymuje taśmę, odpowiada. Co ciekawe również zadaje pytania, dostaje odpowiedzi a nawet kieruje się otrzymanymi wskazówkami. Ich kontakt jest o tyle niezwykły, że Goro w niejasnych okolicznościach odebrał sobie życie. Miał pewne problemy z yakuzą. Miał tajemniczy romans w czasie pobytu w Berlinie. Miał także usposobienie nie pasujące do profilu samobójcy. Kogito próbuje zrozumieć motywy decyzji przyjaciela. Stara się dociec, czy mógł on niespodziewanie zapragnąć śmierci, czy może decyzję a zwłaszcza wykonanie należałoby przypisać komuś innemu. Pierwowzorem Goro jest aktor i reżyser japoński Juzo Itami, podobnie jak w powieści przyjaciel i szwagier Kenzaburo Oe, który faktycznie popełnił samobójstwo.  To głębokie zakorzenienie akcji w rzeczywistości czyni powieść bardziej wyrazistą. Powstaje klimat autentyczności opisywanych wydarzeń, granica pomiędzy prawdą a fikcją jest po mistrzowsku zatarta. Przyznam, że zdziwiła mnie u autora głęboka znajomość kultury zachodniej. Odniesienia do Artura Rimbauda czy Maurice Sendaka sprawiają wrażenie przemyślanych i spójnych, choć śledzenie wywodu bywa skomplikowane. O czym jednak jest ta książka, mógłby ktoś spytać. Otóż traktuje o życiu jako procesie, konieczności przyjmowania go takim jakie jest, sensie dostrzegania nowych narodzin tam, gdzie na pierwszy rzut oka widzimy tylko śmierć. W tym kontekście tytuł "Renacimiento" ("Odrodzenie"), wydaje się wyjątkowo trafny a przesłanie mimo wielu zastrzeżeń i obwarowań, pozytywne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz