czwartek, 7 października 2010

"Okuribito"





Mam dziś ochotę obejrzeć coś nastrojowego, rzekła U. Tylko na to czekałem. Wrzuciłem "Pożegnania".
A oto lista rzeczy, które spodobały mi się w tym filmie.
  1. Idea kamiennego listu.
  2. Muzyka, muzyka, muzyka.
  3. Gra odtwórców ról szefa firmy i asystenta. Ogólnie, od początku do końca.
  4. Scena z wigilijnego wieczoru z dialogiem na temat religii. "Mamy jakiś problem z religią? Nie, obslugujemy buddystów, katolików, muzułmanów, hinduistów..."       Ave Maria.
  5. Scena z ikrą fugu. "Wszyscy jemy żywe istoty, chyba że jesteśmy roślinami. Jeśli już więc musimy jeść aby żyć, jedzmy dobrze."
  6. Scena rozwiązania orkiestry. Genialna.
  7. Wszystkie sceny z nieboszczykami w rolach głównych. A wydawało mi się, że nie lubię filmów w których trup ściele się gęsto.
  8. Delikatne pytanie o płeć zmarłej: Jaki makijaż mam zrobić, damski czy męski?
  9. Pierwsza wizyta Daigo w nowej pracy - rozmowa z sekretarką.
  10. Pani z łaźni publicznej - królowa drugiego planu.
  11. Estetyka ogólnie: zaśnieżone góry, klucze dzikich gęsi, kwitnące wiśnie. Bez naruszenia granicy przyzwoitości, za którą już jedynie kicz.
Dla równowagi sporządzam również listę niedociągnięć.
  1. Jakoś nic nie przychodzi mi do głowy.
  2. Jeśli już muszę się przyczepić to mógłby z 10 minut dłużej potrwać.
  3. Poddaję się, nici z równowagi.

2 komentarze:

  1. cieszę się, że i Wam się ten film spodobał. Warto go obejrzeć, prawda? Pozdrawiam,
    chiara.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, to jeden z tych filmów o których się długo pamięta. Wydawało by się że pomysł na film jest samobójczy a powstał obraz pełen życia i emocji. Czy warto go obejrzeć? A czy warto obejrzeć zachód słońca nad morzem albo jesień w górach?
    Miło mi ponownie Cię tutaj gościć :)
    m.

    OdpowiedzUsuń