środa, 18 lipca 2012

Tenerife w ogniu.

Niestety, po pięciu latach względnego spokoju i niewielkich pożarów powrócił wielki ogień. Spłonęło już ponad 2 tysiące hektarów lasu, ewakuowano kilka miejscowości, zmobilizowano do boju tysiące ludzi. Wygląda to wszystko dość strasznie, ale na szczęście akcja toczy się w innej części wyspy i dowiedziałem się o wszystkim z smsa z Polski:
 - Wszystko u Ciebie ok? Pożary Ci nie grożą?
Nie grożą, przynajmniej na razie, ale po czterech nocach i dniach wiadomo już że całkowite wyeliminowanie ognia będzie możliwe dopiero za kilka tygodni. Płonie Barranco Tágara na granicy Llano de Ucanca. Las ze zdjęcia poniżej, zrobionego podczas jednego z ubiegłorocznych wypadów w góry, już nie istnieje. Podobnie jak wiele innych miejsc. Płoną okolice Vilaflor, Taucho, Ifonche, Guía de Isora. Płoną lasy, wąwozy, domy, zwierzęta i dobytek. Na szczęście ludzi udało się zawczasu ewakuować. Nie wiadomo kiedy wrócą do siebie.

Przy okazji niechcący dowiaduję się interesujących reguł pożarologii praktycznej. Na przykład zasada 3x30 dotycząca czynników ryzyka rozprzestrzeniania się ognia:
1. Prędkość wiatru powyżej 30km/h (spełniony)
2. Temperatura powietrza powyżej 30ºC (spełniony - było wczoraj ponad 40)
3. Wilgotność podłoża poniżej 30 %. (spełniony - jest 6)
Krótko mówiąc sytuacja jest niekorzystna z prognozą krótko i średnioterminową negatywną :(

Na jutubie pojawiły się już rekopilacje obrazków, nie zachęcam do oglądania, wklejam  ku pamięci...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz