piątek, 27 lipca 2012

Yuko Taniguchi "Un océano en el armario"

Yuko Taniguchi jest amerykańską poetką. Mam słabość do prozy pisanej przez poetów. Wydaje się że potrafią zawrzeć więcej treści w tekście, stworzyć nastrój, przekonać że fikcja jest faktem. Tym razem również poczułem siłę poezji w nieskomplikowanej narracji. Jest to historia opowiadana przez dwie osoby: 9 letnią Helen Johnson i brata jej japońskiej babci Ume, Hideo. Mamy rok 1975. Hideo Takagawa mieszka w Japonii, Helen w Kalifornii. Dziewczynka jest świadkiem postępującej dezintegracji  rodziny. Matka cierpi z powodu nieokreślonych problemów psychicznych. Denerwuje się bez widocznej przyczyny, zamyka dzieci na wiele godzin w szafie, opowiada im przerażające historie o duchach. Ojciec po powrocie z wojny w Wietnamie ginie w apatii. Helen próbuje szukać przyczyn takiego stanu rzeczy w historii rodziny matki. Kontaktuje się z Hideo i w towarzystwie wuja wyrusza w podróż do Japonii. Tam poznaje powikłaną i skomplikowaną przeszłość matki i babki. Czy uda jej się odnaleźć klucz do scalenia rodziny? Yuko Taniguchi wykorzystuje okazję aby przypomnieć że sprawy rzadko bywają tak proste na jakie wyglądają a najbardziej niezrozumiałe ludzkie zachowania mogą mieć proste wytłumaczenie w towarzyszących okolicznościach. Przykleić etykietę z negatywną oceną jest łatwo, trudniej odnaleźć pod tą etykietą człowieka z jego wadami i zaletami, z wolą przetrwania. Książka mi się podobała z pewnym zastrzeżeniem. Postać Helen jest mieszaniną przesadnej dla jej wieku dojrzałości i dziecięcej naiwności. Na mój gust odrobinę za mało wiarygodna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz