poniedziałek, 15 marca 2010

Hari Kunzru "Leila.exe"

"Leila.exe" ukazała się w Polsce pod tytułem "Transmisja". To książka wielowątkowa, dotykająca kilku ważnych spraw, łatwiejsza do czytania niż do skomentowania. Przeczytałem ją  przed kilkoma tygodniami i ciągle zalega gdzieś w podświadomości powodując uczucie podobne do zalegania obfitej kolacji w żołądku. Ociężałość i dyskomfort. Różnica polega na tym że zaleganie odczuwalne jest w umyśle. Jak zwykle nie mam zamiaru streszczać fabuły. Zwrócę tylko uwagę na to że Hari Kunzru należy do grupy autorów, których lubię najbardziej. Lubię pisarzy wychowanych lub mieszkających w otoczeniu innej kultury niż ta z której pochodzą. Jak Shan Sa, Kazuo Ishiguro, I.B. Singer... Lista może być o wiele dłuższa. Ich świat jest pełniejszy, barwniejszy, bogatszy a wgląd w jego istotę głębszy. W tej książce uderzyło mnie głównie przedstawienie problemu granic i skupię się tylko na tym wątku. Od dziecka nie lubię granic jak mój kot szczotkowania futerka i wydają mi się bardzo nienaturalnym tworem. Pamiętam jak przed 89 rokiem wyjazd zagraniczny był wielkim wydarzeniem a Zachód niemalże synonimem raju. Pamiętam jak niesprawiedliwe wydawało mi się to, że obywatele niektórych krajów mają paszporty w szufladach biurka a ja muszę biegać na milicję (tak, na milicję!) prosząc o wydanie zgody na konkretną podróż, w konkretnym terminie. Pamiętam z jakim zadowoleniem czytałem wpis w swoim pierwszym "prawdziwym" paszporcie: "ważny na wszystkie kraje świata". Wszystkie kraje świata! I nie trzeba było go oddawać po powrocie.
To wszystko przypomniało mi się podczas czytania powieści. W Europie zapomnieliśmy już o dawnych barierach. Jednak te, które kiedyś nas zatrzymywały istnieją nadal dla innych: Azjatów, Afrykanów, Latynosów. I to jest prawda oczywista. Mniej oczywiste są granice niewidzialne. O nich pisze Hari Kunzru. One są źródłem wewnętrznego niepokoju i uczucia zalegania. Dążenie do ich przekroczenia z jednaj strony i utrzymania za wszelka cenę z drugiej, jest wojną toczącą się w ukryciu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz