niedziela, 12 lutego 2012

Iciar Bollaín, Verónica Echegui: "Katmandú, un espejo en el cielo"

Czekałem na ten film z trzech powodów i wszystkie są wymienione w tytule posta. Po pierwsze Iciar Bollaín, której "También la lluvia" oczarowała mnie, pozostawiła wrażenie obejrzenia jednego z najlepszych filmów ubiegłego roku. Po drugie Verónica Echegui, całkiem niedawno świetna w roli Emmy. Zwraca uwagę intrygującym szorstko-matowym niskim głosem i tajemniczym uśmiechem na ustach. Po trzecie wreszcie góry i Nepal albo Nepal i góry jak kto woli. Wysokich gór nigdy za wiele. Jednakże tam gdzie dominują wygórowane oczekiwania, większe jest ryzyko zawodu i to właśnie mi się przytrafiło. Niestety, panie w których pokładałem wielkie nadzieje wybrały się na wycieczkę w góry Mustang bez jasno określonego pomysłu na film. I to widać. Historia opowiedziana została pobieżnie i nieprzekonywająco. Miejscami łzawo, ocierając się o tani sentymentalizm. Drażniło mnie traktowanie Nepalczyków przez filmowców z pozycji kolonialisty. Oczywiście nie bezpośrednio, ale gdzieś podskórnie wyczuwa się poczucie wyższości realizatorów nad ciemnym rdzennym ludem. Nie zawiodły jedynie krajobrazy, majestatyczne, nierealne, bajeczne...
Film powstał na podstawie książki katalońskiej nauczycielki pracującej w nepalskich szkołach. Wydaje się że książka (Vicki Subirana, "Una maestra en Kathmandú") może być ciekawsza od filmu. Jak zwykle, mruczę automatycznie pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz