Kazuo czytam od niedawna. Zacząłem od smutnej opowieści "Nie opuszczaj mnie". Później zaśmiewałem się gorzko przy "Okruchach dnia". Przedwczoraj skończyłem "Pejzaż w kolorze sepii". Coś w sobie Kazuo niewątpliwie ma. Nie wiem jeszcze co. Z pewnością dobrze wychodzi mu pozwalanie bohaterom powieści na wspominanie minionych zdarzeń. Kathy wspomina życie w Hailsham, Stevens życie u boku lorda Darlingtona, Etsuko życie w Nagasaki. Jednak jest coś jeszcze co łączy te 3 książki. Usprawiedliwienie przestępstwa a nawet zbrodni. Nie tak. Raczej łatwość z jaką takie usprawiedliwienie nam przychodzi, jeśli tylko pojawia się potrzeba. To właśnie jest niepokojące. Jak niewiele potrzeba abyśmy zaakceptowali zło jako normę. Etsuko woli nie myśleć o ciemnej przeszłości Ogaty w służbie japońskiego Imperium. Stevens widzi dobre intencje lorda Darlingtona i to wystarcza mu za usprawiedliwienie dla opłakanych efektów jego wysiłków. Klonom odbieramy prawo do posiadania duszy, miłości, przyszłości. Wystarczy że oddadzą na czas narządy... Pewnie znalazłoby się więcej wspólnych cech, lepiej definiujących autora i jego przemyślenia. Poszukam ich w kolejnych książkach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz