piątek, 16 kwietnia 2010

Lian Lunson "Leonard Cohen, I'm your man"

Dla kogoś kto lubi Leonarda Cohena ten film jest niezłą gratką. Dowiadujemy się co zrobił Leonard, kiedy jako 9 letni chłopiec stracił ojca. Kim jest dla niego Roshi. Którego zdania i z jakiej piosenki nie pochwaliłaby jego mama. Dlaczego od dżinsów woli garnitury. Kim była Suzanne. Skąd wzięły się chińskie pomarańcze. I wielu innych szczegółów. Film jest dokumentem pomyślanym jako rodzaj hołdu. Fragmenty koncertu przeplatane są wypowiedziami różnych muzyków i samego Cohena. Ciekawe interpretacje Nicka Cave'a, Rufusa Wainwright'a, U2. Ujmujący szacunek jakim cieszy się Cohen w oczach Bono. Ten ostatni zresztą skromnie robi chórek do "Tower of song" i nieśmiało śpiewa jedną zwrotkę. Krótko, zafundowałem sobie dziś po południu mała ucztę. Mniam mniam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz