wtorek, 22 czerwca 2010

Hitonari Tsuji "El buda blanco"

Kolejna piękna książka japońskiego pisarza. Pisarza, poety, muzyka, filmowca... Mniej istotne jest gdzie go zaszufladkować. Ważniejsze jak pisze. A pisze tak, że zaraz po skończeniu powieści mam ochotę przeczytać kolejną. To książka o życiu i śmierci. O tym co istotne. O narodzinach człowieka i człowieczeństwa w człowieku. Na nieco ponad 300 stronach zmieścił historię zainspirowaną życiem swojego dziadka, snycerza, rusznikarza, wynalazcy i patriarchy rodziny. Poznajemy Minoru na łożu śmierci, wracającego w ostatnich minutach życia do najważniejszych wydarzeń i przeżyć. Hitonari skupia się na przedstawieniu zdarzeń z pozoru nieistotnych. Zapadają jednak głęboko w pamięć, pozwalają zrozumieć w jaki sposób stary człowiek osiągnął pełnię życia i akceptację śmierci. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie scena walki z czerwonoarmistą na Syberii. Zakopany w śniegu. Zmarznięty. Zmęczony i wyczerpany psychicznie. Czekając na dogodny moment aby zastrzelić wroga, zaczyna widzieć w nim siebie. Takiego samego jak on młodego człowieka, chcącego po prostu przeżyć. W pewnym momencie dostrzega płatek śniegu na lufie karabinu. Zapominając o przeciwniku, koncentruje się na pięknie płatka. Szokuje kontrast miedzy śmiertelnym pojedynkiem i ulotnym dziełem sztuki, utkanym z drobnych kryształków lodu... Płatek topnieje pod wpływem oddechu. Minoru ostatkiem sił zrywa się do walki. Przypadek sprawia, że to nie on umiera w śniegu z kulą w brzuchu, bagnetem w piersiach, krwią w ustach. Nigdy już nie zapomni człowieka którego zabił. Nie zapomni koloru oczu niespotykanego w Japonii.
Szkoda, że nie potrafię oddać emocji, jakie budzą się podczas lektury "Białego Buddy". Na szczęście mogę wrócić do książki i przeżyć to jeszcze raz. Mogę poszukać innych pozycji Hitonariego. Mogę  obejrzeć jego filmy. I zrobię to. Hitonari Tsuji, na dziś odkrycie roku 2010.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz