niedziela, 27 czerwca 2010

Kazuo Ishiguro "Nocturnos"

Pięć opowiadań brytyjskiego Japończyka. Przeczytałem zaledwie jedno i te niespełna 40 stron wydaje mi się najlepszym co wyszło spod pióra Kazuo. Krótko, mocno, głęboko, dźwięcznie. Jak dzwon. Prosta fabuła. Gitarzysta z Polski chałturzy w kilku kawiarnianych zespołach na placu św. Marka w Wenecji. Pewnego dnia dostrzega przy stoliku amerykańskiego piosenkarza z dawnych lat, idola swojej matki. Wracają wspomnienia z dzieciństwa. Jan podchodzi do stolika, przedstawia się i po krótkiej rozmowie otrzymuje propozycję wspólnego wykonania kilku piosenek z repertuaru Amerykanina. Nie ma to być zwykły koncert, tylko niespodzianka dla ukochanej, wieczorem, z gondoli, pod oknem hotelowego pokoju. Umawiają się i realizują plan. Rezultat jest zaskakujący, jak zwykle u Ishiguro gorzkawy w smaku. Można by spytać: i co w tym ciekawego? Jednak nie chodzi o to jak banalna historia jest opowiedziana, tylko w jaki sposób. A opowiedziana jest po mistrzowsku. W niewielu słowach maluje pejzaże, odsłania smutne kulisy starcia miedzy sukcesem w show biznesie i możliwością osiągnięcia osobistego szczęścia. Perełka!

2 komentarze:

  1. :) Zgadzam się z przedmówcą :) bardzo dobry wybór, kupiłam książkę, bo mnie zachęcił Twój opis i to była słuszna decyzja :) pozdrawiam ciepło choć u nas śnieg za oknem. Quimera

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, cieszę się że też Ci się spodobało :)
    Tymczasem u mnie na półce czeka w kolejce "Niepocieszony", coś mi się zdaje że lubię tego dziwnego trochę Kazuo...
    Relację z lektury zamieszczę w odpowiednim czasie. Najprawdopodobniej w czasie przyszłym ;)
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń