środa, 9 czerwca 2010

Natsume Sōseki "Botchan" ("Panicz")

Książka o dorastaniu. Nie o okresie dojrzewania, trudnym okresie szczenięcym, rozterkach nastolatka. To książka opowiadająca o okresie, kiedy naprawdę stajemy się dorośli. Tym momentem jest podjęcie pierwszej pracy, pierwsze prawdziwe zetknięcie z niezrozumiałym i skomplikowanym światem dorosłych. Zadziwiające jest, jak aktualna jest ta powieść po 104 latach od jej pierwszego wydania na rynku japońskim. Inny krąg kulturowy, tysiące kilometrów, ponad sto lat...

Bohaterem jest pochodzący z Tokio 24 letni absolwent uniwersytetu, skierowany do pracy w prowincjonalnej szkole na wyspie Shikoku. Wkracza do pokoju nauczycielskiego z mentalnością uczniaka. Z miejsca nadaje kolegom przydomki: Szop, Dynia, Jeżozwierz, Czerwona Koszula, Bufon. Ci widzą w nim niedojrzałego małolata, którym łatwo manipulować. Uczniowie z kolei zauważają niedoświadczonego belfra, dobry materiał na kozła ofiarnego i przedmiot prześladowań. Botchan nie ma lekko. Trudno mu zorientować się kto jest po jego stronie, dla kogo jest tylko pionkiem w grze o wpływy i władzę w małej społeczności. Irytuje go to i zauważa że jego samego szkoła nie przygotowała do życia, ucząc uczciwości i prawdomówności. Łatwiej byłoby mu, mówi, gdyby uczono dzieci jak najlepiej kłamać. Po tym jak został niesłusznie oczerniony w miejscowej gazecie, stwierdza gorzko : prasa jest jak żółw, który gryzie ci nogę. Nie odpuści dopóki nie zechce. 
Botchan jest pełen humoru i godności osobistej. W żadnym momencie nie zdradzi swoich zasad. To czyni go godnym podziwu.

Przyznam, że wgłębiam się w tajemniczy świat japońskiej literatury z rosnącym apetytem. Natsume Sōseki wart jest zainteresowania nie tylko dlatego że jego portret znajduje się na banknocie 1000 jenów. Pisze w sposób poruszający, nie pozostawił mnie obojętnym. Z pewnością przyczyniło się do tego również znakomite tłumaczenie José Pazó Espinosy i ciekawy wstęp z rysem historycznym Andresa Ibañeza.
Już teraz mam ochotę na kolejne książki Sōsekiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz