poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Suzanne Collins "W pierścieniu ognia"

Podczytywanie książek dzieciom może być chorobliwe. Wersja oficjalna brzmi: "hmm, co ty tam ciekawego czytasz?" Mniej oficjalnie przyznam, że zaciekawiła mnie pierwsza część trylogii i rzuciłem się z ochotą na drugą. Weekend okazał się być dłuższy od lektury, skończyłem ją z lekkim niedosytem. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że młode pokolenie ma szansę cieszyć się lepszymi książkami niż było udziałem starego ojca w zamierzchłej, pokrytej patyną wieków przeszłości. Z mroku i mgły wyłania się zamazany obraz...
Stary ojciec nie poddaje się. Wytęża nadwzroczne oko, trzęsącą się ręką przewraca kolejne strony. Sklerotycznym umysłem usiłuje przerzucić most porozumienia nad przepaścią pokoleniową. Zbyt dobrze wie, że jego wysiłki nie mogą zakończyć się powodzeniem. Szerokość przepaści jest większa od długości mostu.
Nie szkodzi. Stary ojciec i tak będzie próbował. Przy okazji przeczyta jeszcze kilkadziesiąt przygodowych powieści. Skomentuje je. Poczuje się lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz